czwartek, 29 grudnia 2011

W zawieszeniu trwam...

      Jakiś stan niefajny mnie ogarnął! Moja koleżanka Marysia (Biolog zresztą!) mówi w tej sytuacji, że jest to stan LARWOWY! No więc taka larwa we mnie siedzi albo też wyłazi!... Idę do pracy(w okresie wolnym od zajęć szkolnych pracuję do południa), po południu wracam, jem, śpię albo też nie śpię ale i tak mnie nie ma...No taka, pardon, do dupy jestem!  Po wzmożonym czasie przedświątecznym, świątecznym, oklapłam ja! Żal jak pomyślę ile rzeczy bym mogła zrobić, no choćby poczytać zaległe książki, które mi moja Anitka przysyła ze Stolycy! I myśl mnie olśniewa, że Nowy Rok da mi nowego kopa czego i wam wszystkim życzę! Larwa aga...

       Koniecznie muszę napisać, że dostałam moje wygrane cukieraski od Mazanki. I choć nie obyło się bez strat, to zawartość bardzo mnie ucieszyła! Mazanko! Jesteś cudowna! Dziękuję ci kochana! Mam nadzieję, że nie będziesz smutna z powodu straconych w transporcie skrzydełek! He,he widocznie nie były mi dane. Widzisz taki teraz ze mnie aniołek jak z koziej...trąbka! Ale gwiazdka jest tak cudownie świecąca, no i Aniołek z blond włosem dostał koronkową wstawkę, mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe! Ściskam cię mocno! I Konrada! Buziaki!
Zapakowana paczuszka....


Nerwowe rozpakowywanie....


Pierwsza strata Aniołek w dwóch częściach....


To były skrzydełka...buuu


    Aniołek dostał koronkę, żeby zakryć pęknięcie. Jest cudowny!  Zrobiony z wielką precyzją i miłością. Dziękuję ci za niego, ptaszka, gwiazdkę i cudowne serwetki!

      Szampańskiej zabawy na tę wyjątkową ostatnią noc w roku, lub leżenia odłogiem jak kto woli! A Na Nowy Rok życzę wszystkim zdrowia, miłości, nowych pomysłów, nowych przyjaźni i samych życzliwych komentarzy na blogach waszych! aga

piątek, 23 grudnia 2011

W ten świąteczny czas...

         W zasadzie przez 17 lat mojego małżeństwa byłam przyzwyczajona do samotnego zmagania ze ,,Świąteczną Atmosferą". Mój Pan M zawsze gdzieś wyjeżdżał na szkolenie, odprawę, spotkanie integracyjne, kontrolne itp., itd. W tym roku, niespodzianka! Kochanie! Biorę dwa dni urlopu przed Świętami i pomogę ci w porządkach, zakupach i takich tam... Szok! Ale jak to tak nagle? Bez uprzedzenia zupełnie? Ja się nie zdążyłam nawet przygotować, oswoić z myślą, że mąż w domu.... W środę przed końcem pracy Pan M zadzwonił, że nie czuję się najlepiej a gdy wróciłam do domu wieczorem...leżał... Dopadła go grypa żołądkowa, jelitowa lub jakaś inna podstępna, bezlitosna...Współczułam mu, nawet bardzo! Następny dzień przeleżał w łóżku, współczułam mu mniej(szczególnie jak wdrapałam się na 3 piętro z 5 reklamówkami i papierem toaletowym pod pachą)...Poszłam do pracy a jak wróciłam nie miałam już sił nawet się złościć(nasze łóżko po rozłożeniu zajmuje 3/4 pokoju), ani niestety współczuć. Stwierdziłam z rozpaczą, że wolałaby tak jak kiedyś zmagać się sama z całym bałaganem i móc mieć uzasadnione pretensje...Wiem jestem okropna! Ale był czas przywyknąć!
        Na szczęście moje własne, moich dzieci no i Pana M oczywiście, Boże Narodzenie ma magiczną moc i jestem już dziś przygotowana na świętowanie! I choć choinka nie jest moją wymarzoną( Pan M nie wie ile to 1.50 cm., choć  ja mam nie wiele więcej), wybaczyłam mu to i wdzięczna mu jestem, że został w domu w ten zwariowany czas...Tu konieczny jest rzut oka na choinkę:
Stroiczek...bardzo naturalny:
Jeszcze jeden na stół:
A na sam koniec...
         Chciałam złożyć Wszystkim najserdeczniejsze życzenia! Kochani! Wytchnienia, chwili dla siebie, choćby przy filiżance herbaty! Zdrowia na Święta, cierpliwości i  tylko szczęśliwych chwil w gronie najbliższych! Trzymajcie się cieplutko!aga

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Janiołek i filcowy szal...

            Dostałam od Magdy pod koniec tygodnia przesyłkę ciepłą, cudowną i niosącą wielką radość, nie tylko dla mnie ale też dla mojej Hanki... Moja córcia jak tylko zobaczyła Janiołka, zapłonęła miłością tak wielką, iż nie miałam sumienia odbierać jej co moje... Ba nawet powiem wam, że Janioł w piątek wziął udział w próbie jasełkowej...muszę popracować nad jego śpiewem(bo trochę cicho było)ale ogólnie byłam zadowolona. Bo dodawał pewności moje córce jak mógł!
 Magda, jeszcze raz po stokroć wielbić cię będę! Dziękuję, dziękuję!

     W sobotę w wielkim napięciu i wyczekiwaniu wybrałam się na umówione filcowanie szalu na jedwabiu! Było nas 3 Panie. Miejsce DecoKreacje na Niedziałkowskiego. Zajęcia prowadziła Agnieszka Sowińska, którą bardzo mocno ściskam! Uwijałyśmy się jak mróweczki...no ja chyba bardziej wiłam się jak piskorz! Ja lubię szybko, konkretnie, rozmaicie...taka jestem mało cierpliwa, maruda...Dobrze,że Agnieszka czujna była i wyrozumiała bardzo...bo co chwilę kontrolę jakości przeprowadzała a w sytuacjach trudnych podwijała rękawy i czynnie brała udział w mokrej robocie! Tak mogę powiedzieć że Aga jest specjalistką od mokrej roboty, he,he! Agniesiu bardzo, bardzo ci dziękuję za cudownie spędzoną sobotę, twoją cierpliwość, serce i ....sprzątanie po mnie...Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pozwolisz mi po bałaganić u siebie?!
Parę zdjątek:
Układanie czesanki i wszystkich dodatków jest bardzo przyjemne...
Cacanie tego jest fajne tylko na początku...
 No chyba, że już blisko końca...
Jestem zadowolona! Proszę zwrócić uwagę na fryzurę spełniającą wymogi BHP...na nogach kapcie...a wody było trochę!...
Efekt końcowy...

piątek, 16 grudnia 2011

Sennie i szaro...

      Jakoś tak szarością Szczecin zapadł, nie lubię! Jest sennie i ciężko, a trzeba znaleźć motywację w sobie. A może to po prostu zmęczenie... Popierniczyło się...
  tu akurat w pracy z  dzieciaczkami!


Pracuję na całego, choć nie ja jedna, wiem! Ale poleżeć by się chciało... Podjęliśmy decyzję z przyjaciółmi, że za 2 lata w wakacje jedziemy do Moskwy i Petersburga, mamy czas by zebrać środki i się przygotować. Ja wiem, że to raczej nie w klimacie świątecznym ale tak się cieszę, że musiałam o tym napisać!Nie będę zanudzać, idę szukać motywacji w kuchni(okna tam jakieś takie brudne, zupełnie nie wiem czemu?), no i lodówka tam bliżej...Kilka ostatnich kolczyków w stylu Pan tera...Pan później...zamówione przez koleżankę...no i takie tam...Cieplutko pozdrawiam!
Niby koronki...
Jak mówiłam Pan tera...Poniżej mój ulubiony sutasz.
Parę pudełeczek, zielone nie koniecznie w klimacie świątecznym ale takie było życzenie!

Motywu anielskiego nie może zabraknąć! Absolutnie!
I na optymistyczny koniec mojego wpisu! W pracy dostałam taki drobiażdżek, ponieważ nie lubię pić zimnej herbaty! Taadamm! Kubek w sweterku! A dla ścisłości Kubeł!Karolinko, Asiu, Łukaszku! Bardzo po stokroć dziękuję!
I tak na sam koniec...Wiecie co? Już mi lepiej! Idę popracować! Miłego dnia! Buziaki!

poniedziałek, 12 grudnia 2011

W ten radosny czas!




Bardzo radosny to czas dla mnie! Chyba najbardziej radosny od 5 lat! A każdą wolną chwilę poświęcam na moje kolczyczki, pudełeczka, i takie tam! Nareszcie dzieci samodzielne, mąż też...więc cieszy mnie czas przedświąteczny! I nie martwię się wcale, że w tym roku rodzina u mnie świętuje! Zadania już rozdane, bo sprawiedliwość dziejowa i dobra organizacja musi być! Oka rzut:
Tak dla podkreślenia nastroju świątecznego. Choć fotka zrobiona w poprzednim roku, to aniołek mój własny  zrobiony moimi łapeńkami, to może jeszcze jeden:
A co?! Umiem też na szydełku i tak jak w większości tu też jestem samoukiem! Jestem chwalipiętą, wiem i powiew wam jeszcze, że właśnie w ten weekend miałam urodziny, okrągłą 20 rocznicę 18tki! Iiii! Jak wczoraj zajrzałam do komputera to czekała na mnie wielka niespodzianka!
Na blogu 
http://magoomama.blogspot.com/ (pozdrawiam Cię Kochana!) zostałam wyróżniona niespodzianką w konkursie mikołajkowym!  To takie dopełnienie do moich cudownych prezentów, które dostałam w tym tygodniu!  Jeszcze przy okazji, chciałam powiedzieć, że kto nie widział filmu Listy do M. niech leci  szybko do kina! Ja jestem tak oczarowana, że płyta z muzyką z  tegoż filmu, jest moją ulubioną, obok muzyki z Przepisu na życie, na ten czas w klimacie zimowo- świątecznym! Dobra uciekam, bo pracy dużo a wieczorem idę na Babski wieczór w Heliosie!  Wszystkim cudownego tygodnia życzę!No może jeszcze fotka?...
Specjalne pudełeczko, na specjalną okazję! 
Idealne na kolczyki!

Np. takie kolczyki...
                           
Albo takie...w komplecie z zawieszką...
                              

niedziela, 4 grudnia 2011

Elf na grudniowe dni!

Koniecznie musiałam dokleić! By można było spokojnie pooglądać sobie!

W klimacie świątecznym się porobiło...komunijnie?!

            W tym roku, wyjątkowo, czas dla mnie jest nie tylko przed świąteczny ale i przed komunijny.... Wyjątkowo ponieważ między moimi dziećmi jest 8 lat różnicy. Zapomniało się to i owo. Na przykład nie sądź wszystkich swoją miarką. Parafię mam malutką, kameralną i w większości znamy się z widzenia. Dzieciaczków komunijnych sztuk ok. 30, więc malutko nawet jak na Szczecin. I po raz drugi (pierwszy 8 lat temu) dziwi mnie marazm, zniechęcenie ludzi do wzięcia czynnego udziału w przygotowaniach a raczej spotkaniach naszych. Ksiądz jest cudowny, wychodzący na przeciw ludziom pracującym, zaproponował byśmy spotykali się po 15 min. np. po niedzielnej mszy bo nie chce nas trudzić w tygodniu. Jak widać i to za wiele. Dziś rzucone zostało hasło Mikołajki, może coś zrobimy dla naszych małych?Cisza...Pani w czerwonym płaszczyku zaproponowała,że kupi wszystkim czekoladowe Mikołaje, Ja zaproponowałam, że upiekę ciasto, skoro mają ciepłą herbatkę po mszy, będzie ciacho jak znalazł...Pan zasugerował, że lubi sernik...Pani, że dzieci nie lubią herbaty, cisza...Mąż mój zaproponował, że kupi soczek ze słomką dla każdego, jakaś Pani nieśmiało,że będzie zimny. Powiedziałam, że przyniosę go do Świetlicy w sobotę to się zagrzeje do niedzieli, cisza....No to ustalone. Pani pomoże mi z ciastem(pokroi?), Ha,ha...Ostatnim razem mówiłam, nigdy więcej nie będę się angażować! Nigdy nie mów nigdy! I wiecie mam to w nosie, zrobię ciasto jedne i dziesiąte jak będzie trzeba w końcu to moja jedyna córka....8 lat temu mówiłam, że to jedyny mój syn...ha,ha!  Pozdrawiam was cieplutko! aga
A żeby jednak bardziej jakoś świątecznie było...tadam!  Dla odmiany pudełka! No i jak zwykle sorry za zdjęcia!


No i może kolczyki....


A na zakończenie.......
W tym tygodniu biorę się za pieczenie pierników. W pracy wprowadziłam to jako tradycję. Dzieciaki produkują hurtowe ilości a potem w Mikołajki rozdaję wszystkim pracownikom w Placówce. Milutkie! Szczególnie przygotowania, jak ukradkiem podeżreć lukier, czekoladę, posypkę...tak żebym nie zauważyła...Oczywiście czasami celowo nie widzę... No to słodkości wam życzę!aga



niedziela, 27 listopada 2011

Niedziela dniem odpoczynku?!

Zdjęcie zrobione w pracy przed rozpoczęciem zajęć....
Dziękuję wszystkim zaglądającym do mnie! Jestem! Miałam pracy od groma! Poczułam się dokładnie jak Flora! Floro! Cofam co powiedziałam o dokładaniu zajęć. Nie wyrobiłam się! Teraz zanudzać was będę fotkami bo twórczość moją postanowiłam dokumentować. A, że fotki nie najlepsze, to mogę tylko prosić o wyrozumiałość.  Nie za wiele będę się rozpisywać bo mam wenę na kolejne kolczyki. Byłam wczoraj na zakupach i kupiłam następne koraliki i sznureczki. A i co nie bez znaczenia! Dostałam wór koralików od mojej Asi Kochanej! Dziękuję Asiu! Wiem, że czytasz moje wypociny, więc przesyłam ci słodkie buziaki!
 Muszę też pochwalić się, że w czwartek odbył się kolejny czwartek z muzyką i tańcem irlandzkim, na którym nie mogło mnie zabraknąć. Zrobię z tego oddzielny post i wkleję zdjątka z tej imprezy. Właśnie z Asią, ponad 4  lata temu zapoczątkowałyśmy wspólne świętowanie Dnia sw. Patryka dla naszych przyjaciół i  znajomych. Ponieważ okazało się, że pomysł chwycił i żal nam było, iż taka impreza jest raz do roku, Asia wymyśliła spotkania czwartkowe. I tak od ponad roku spotykamy się co drugi miesiąc by wspólnie tańczyć i grać na irlandzką nutę.  Uciekam, życząc miłego wypoczynku choć po trosze, wszak niedziela! Pozdrawiam zielono! aga
P.S. Żeby się skutecznie oderwać od pracy idę do kina na LISTY DO M! Pa!
Filcowe kwiaty na dredzie
Pudełeczko...jedno z wielu zrobionych w tym tygodniu.
Moje koniczynki zielone
Moje sutaszowe kolczyki

wtorek, 22 listopada 2011

O tym, że czasami skupiamy się nie na tym co ważne....

Stojąc między garami, zdarza się mi (słowo!)głęboko popaść w refleksję...Mąż w tym momencie się uśmiechnie!
Nie dalej jak tydzień temu wybrałam się do Przychodni na Słowackiego. Kto ze Szczecina ten wie, że znajduje się ona w miejscu ruchliwej komunikacji utrudnionej przez wieczne remonty.  Ludzie radzą jak mogą. Oprócz wyznaczonych miejsc jest jeszcze jakieś10? na dziko he,he. Szeroki wjazd+szerokie chodniki+inteligencja kierowcy! I stawianie aut prostopadle a nie równolegle do chodnika. I tu niespodzianka dnia!Na straży poprawności parkowania stoi! Straż Miejska! Miejsc parkingowych jest 6, jedno zajmuje auto Straży. Dobra bo przynudzam. Przejechałam 3 razy dookoła, licząc, że coś się zwolni. Jako że czas zaczął naglić zrezygnowana opuściłam rewir w poszukiwaniu miejsca. Po dłuższym kręceniu się po ulicach z zakazami, nakazami i ogólnie brakiem miejsc, ucieszyłam się widząc możliwość zaparkowania bez uszczerbku strat w sprzęcie i ludziach. Po zaparkowaniu z jęzorem na wierzch lecę...W zasadzie już wiem, że się spóźnię(Och! Jak ja tego nienawidzę!) Ale uruchamia mi się taka agresja na  tych służbistów(ja wiem, to  ich praca), że układam scenariusze co ja im powiem, no co ja im powiem i jak im powiem! Że jak oni tak mogą chorym ludziom!? Gdzie tyle bałaganu dookoła!? Zamiast zająć się czymś pożytecznym(w moim mniemaniu, oczywiście)to utrudniają życie zwykłym obywatelom i do tego zajmują ostatnie wolne miejsce! Musicie wiedzieć, że biorę ostatnim czasem dużo leków, co też skutkuje szybką reakcją nie koniecznie miłą dla otoczenia. No i... jak doleciałam...to oni własnie wsiedli do wozu i...buuuu...odjechali! A ja stanęłam wryta bo zapomniałam spojrzeć i! zapamiętać na jakiej ulicy zaparkowałam...Pani doktor też się spóźniła, po wyjściu auto szukałam 20 minut! Pozdrawiam zielono! A muszę!!! Byłam na zakupach....
Będą z tego piękne kwiaty na dredzie

poniedziałek, 21 listopada 2011

Sutasz i krzyżyki...

Wczoraj miałam ręce pełne roboty...Nie są idealnie gładziutkie, ponieważ szyję je bez podkładki filcowej. Dzięki temu z każdej strony są takie same. No prawie takie same...bo to co ręcznie robione nigdy nie jest idealne. I własnie na tym polega urok rzeczy ręcznie robionych.
Kolczyki specjalnie na zamówienie dla Asi.

Obecnie mam rozpoczęty wzór Gorjuss, który jest bardzo trudny. Kilkakrotnie się pomyliłam ale tego nie widać lub wygląda na to, że tak miało być. Wzór zrobił dla mnie mąż koleżanki i wygląda to tak:

Candy


 Wszystkich chętnych bardzo proszę o  :
- pozostawienie komentarza pod tym wpisem,
- zamieszczenie zdjęcia na swoim blogu wraz z linkiem do mnie,
- osoby, które nie posiadają bloga, proszę o pozostawienie adresu e-mail.
 Zabawa potrwa do 10 grudnia, losowanie odbędzie się 11 grudnia.
 
Wylosowaną paczuszką będzie komplet:  aniołek z masy solnej, spory woreczek lniany z kieszonką z motywem lawendowym oraz igielnik (szydełkowo-szyty).http://aniolyanielki.blogspot.com/search/label/Candy%20-%20serdecznie%20zapraszam
Chyba się udało?! Zapisałam się na pierwsze candy. No i tyle zabawy na dziś. Miłego poniedziałku!
http://roznoscidlaprzyjemnosci.blogspot.com/2011/10/candy-swiateczno-zyczeniowe.html