wtorek, 28 października 2014

Diva z miasta Warszawy!

Szminka, tudzież pomadka!
Jak zwał, tak zwał!
Ja się bez niej nie obywam!
Przedmiot, którym kobieta zaznacza szklankę i swojego mężczyznę...(hasło reklamowe, niestety nie pamiętam jakiego produktu).
Kiedy wymyśliłam, że moją następną zakupioną pomadką będzie M.A.C, znajomi pukali sie w głowę! Co takiego magicznego ma w sobie? Oprócz ceny, oczywiście! Choć nawiasem mówiąc, znam droższe!
Ponieważ zaplanowany miałam weekend w Warszawie, postanowiłam przy okazji wybrać się do M.A.C'a...zapoznając się z ofertą, przeglądając setny raz wszytkie ulubione filmiki na You Tube i tak dostałam oczopląsu, głupawki i zapomniałam o jaką konkretną miałam zapytać...A jako, że wcześniej odwiedziłam Bath And Body Works a potem jeszcze Victoria's Secret, no to szaleć nie było z czym!
Zakup szminki- sztuk-1!
I powiem Wam, warta każdego grosika, każdej złotóweczki! Przepięknie stapia się ustami! Jest matowa, taka właśnie o jakiej marzyłam! Mega trwała! Nigdy nie miałam takiego cuda!No i wyglądam jak prawdziwa Diva!
Moja pierwsza w kolekcji! Już myślę o kolejnych!
Wracając do wyjazdu. Jak co roku o tej porze, odwiedzamy przyjaciół Anitę i Łukasza! Z takimi ludźmi chce się przebywać na okragło! Spontaniczni, szczerzy, uśmiechnięci! Przebywanie z nimi jest bardzo uzależniające! I z każdym rokiem co raz trudniej mi wyjeżdżać!I obiecuję sobie częściej, więcej! Tylko to tak daleko! Na szczęście niedługo bo już w grudniu znów się zobaczymy!
Sama Warszawa była oziębła na nasz przyjazd!Tym razem wyjątkowo trafiliśmy na paskudną pogodę. Zimno, ziiimno barrrrdzo i wiatr przeszywający na wskroś! Plany spacerów i szwędania się po mieście szybko zakończyły się na Stadionie Narodowym i to w rekordowym tępie! Obeszliśmy dookoła, potem szybka herbata, kilka zdjęć, uśmiech bo jakieś takie małe w środku a w telewizorni jakieś większe się wydawało...i tyle!
Potem błyskawiczne zakupy, bo Hania zmarzła i czuła się żle...i potem już tylko gorzej! Hania zaczęła gorączkować i mimo naszych starań błyskawicznie dobiła do 40 stopni! Nigdy w życiu nie byłam tak przerażona! Jak zresztą wszyscy! Nic nam nie pozostało jak wezwać pomoc! Noc, obce miasto i moje dzieciątko po próbie zbicia temperatury chłodną kąpielą z wynikiem 39,94...Szczęśliwie Pan Doktor dość szybko przyjechał a zaaplikowany antybiotyk szybko zadziałał! W drodze powrotnej do Szczecina nie było tak źle jak się obawiałam. Anitko, masz rację! Do domu zawsze szybciej czas leci a i droga jakby krótsza!? Haha! Za wszystko kochana dziękuję! I czekam z utęsknieniem!
Jak możecie zobaczyć na zdjęciach, zakupiłam też świeczki z Bath i mgiełki w Victorii!
Świeczki są mega! Choć malutkie to bardzo pachnące!
Na zdjęciach znalazła się także, świeczuszka w puszce z Bomb Cosmetics, którą zakupiłam w Bomb World'dzie w Szczecinie (kocham ten sklep!) Kolejny obłędny zapach!
I na koniec, ostatnie mitenki jakie zrobiłam! Tak do kompletu z ostatniego posta! Baardzo przydały się w Warszawie!
Ściskam mocno i cieplutko wszystkich zaglądających!
Ach! Zupełnie na koniec! Pan Doktor poprosił o jakiś dokument Hani z numerem pesel...dostał jej kartę kibica! Bo w przeciwieństwie do mnie moja córka lubi piłkę nożną! Czasami dobrze być kibicem hehe!
Pa!

piątek, 10 października 2014

Daję radę!

Tak szybciutko bo oczywiście milion rzeczy do zrobienia, no ale pękłabym jakbym nie pokazała!
Kooooomin! Według odcinka pierwszego z podręcznika Basi!
Naaaaa praaaawo, wszystko na prawoooo!
Ahaaa, ahaaa, ahaaa!
Umiem! Umiem!
Dzięęęęęki Basia!
Idę dalej sztrykować!
A jeszcze pochwalę się nowymi mitenkami!
Nowe 3 pary!
Były i poszły grzać łapki zadowolonym dziewczynkom!
Znikam ale wrócę!
Miłego weekendu!
aga