OszMatko! To był miesiąc! Intensywność wrażeń uwieczniona w zdjęciach mogłaby przytłoczyć niejednego! 1000! Tysiąc! Tak około, raczej więcej. Samych telefonicznych ok.200. Nie będę wklejać zdjęć z czerwca bo na własne życzenie doprowadziłam bloga na drogę którą nie chciałam iść. Nie chciałam tylko pokazywać swojego życia ale pisać o pasjach, inspiracjach, moich wytworach.
Więc na przekór samej sobie, bo przez ostatni miesiąc nic tylko dziergam, będzie jedzonko! Nie byle jakie bo własnoręcznie zrobione. O moich wytworach, podróży do Włoch i powrocie do pracy w kolejnych postach! No muszę narzucić sobie dysyplinę choćby 2-3 posty w miesiącu a nie tylko fotograficzne podsumowanie. Koniec.
Wiecie, że uwielbiam gotować!
No cóż, wystarczy spojrzeć na mnie! Ta waga nie wzięła się z powietrza!
Na dietę przechodzę tak ze 2 razy do roku...potem okazuje się, że w obliczu fantazji kulinarnej nie da się zrobić i nie zjeść! Nooo, nie spróbować raczej.
Moja Babunia powtarzała: A ja wiem kiedy ja umrę?! Odmawiać sobie będę!
Taaaaak! Babcia miała wiele talentów. I żyła długo!
Myślę, że jestem do niej bardzo podobna.
Na przykład (pomijając dzierganie na oko)uwielbiam mięso we wszelakiej odsłonie! Mięso, kocham i uwielbiam!
(przez pół roku byłam wegetarianką-prawdziwy wyczyn hehe!)
Często robię przetwory mięsne takie kanapkowe. Kiełbasę, konserwę, pasztecik, pieczenie i takie tam.
Dziś propozycja mięsna na kanapeczkę(chlebek też pieczony własnoręcznie, ciemny na zakwasie)
Marynowany schab wg. mojej teściowej i pasztecik zapiekany w słoju wg. mojej mamy.
Proste, banalne i jaaaakie pyszne!
Dla ciekawych.
Schab marynowany:
Schab ok.1,20kg zamarynowany paczką soli peklowej
duża ilośc posiekanego czosnku
pieprz najlepiej młotkowany, zmiażdżony w moździerzu
majeranek lub inne zioła ulubione
Wrzucamy przyprawione mięsko do pojemnika zamykanego i do lodówki. Codziennie obracamy na drugi boczek. Po tygodniu wyjąć, wytrzeć i zjeść! My z Panem M. wyjęliśmy już na 5 dzień.
Pasztecik zapiekany.
Mięsko gotowane lub pieczone zemleć 2 razy na drobnym sitku, przyprawić do smaku solą, gałką, pieprzem. Dolać wodę zimną. Im wiecej wody, tym luźniejsza konsytencja. Nie przesadźcie! Nałożyć masę do słoików, zakręcić i zapiec w piekarniku ok.1.30h w temperaturze 180-160stopni. Jakieś pierwsze pół godziny w 180. Po ostudzeniu trzymać w lodówce. Wtedy ma fajną konsystencję do smarowania.
Smacznego! Jak zrobicie podzielcie się wrażeniami!
No i zdjęcia wykonane telefonem, więc jakby w klimacie posumowań hihi!
Kochani, jeśli chcecie być na bieżąco co u mnie w rękodziele i nie tylko, zapraszam do Szamrokowego fb oraz Instagram, zakładki z prawej strony bloga.
Niech lipiec będzie piękny i słoneczny!
Lecę na działkę!
Paaa!
aga
o żesz ty, schabiku jeden już ty mi nie umkniesz, Aguś ale mi smaka narobiłaś.Już dzisiaj pędzeę lecę i nastawiam.mmmmniam mniam.Dziękuję kochana mogę,mogę?skorzystać z tego przepisu?
OdpowiedzUsuńAniu koniecznie! Hahaha! Rozmiawiałyśmy o książkach a zapomniałam ci powiedzieć jakie dobre nastawiłam! Ściskam!
UsuńA te słoiki to nie wylecą razem z piekarnikiem w kosmos? Pierwszy raz słyszę o takim sposobie, więc stąd głupie pytanie. Generalnie nie jestem fanką mięsa, ale jeść - jem, bo inaczej siły nie mam. Moja waga równa się mojej miłości do słodyczy :-) A na tej działeczce to grill jest?
OdpowiedzUsuńKochana wszystko jest!😆Smażing, plażing, grill, pomidory...piwko zimne, kawa gorąca !
UsuńNie słoiki nie pekną! A przynajmniej moje nie pękają! Po majonezie! Przed wojną (światową) a i po wojnie kiedy ludzie byli bez lodówek tak się wekowało mięso. Ja robię tak wyjazdową łopatkę! Kawałek mięsa do słoja z gumą. Sól, pieprz i wekuje w piekarniku. Potem do rondla na biwaku i mam mięsko do ziemniaków. Dla urozmaicenia można zrobić sosik. Próbuj! Pycha!😍
Matko, jaka Ty zaradna i gospodarna! Prawie jak przedwojenna gospodyni, tyle że młodsza i ładniejsza :-)
UsuńHahaha! Trochę! Dzięki!
Usuń