A więc przyszła?!
Głupia ja, tak się przyzwyczaiłam, ze miałam nadzieję, że już tak będzie...do wiosny! Ciepełko,teges tamteges...
Ziiiimaaaa, ziiiimaaa...
Na razie niefajna jakaś. Niby coś leci ale tylko mokro...brr!
A ja bym chciała tak!
Zdjęcie z A1 Pictures
Na wesoło!!!
Taaa wesoło! Bywa!
Mieszkam na lewym brzegu Odry! Moja lewa strona jest jak własna kieszeń...
Wczoraj musiałam jechać na prawy brzeg do szpitala.
Ale co? Że jakiś problem? W necie sprawdziłam co tam jedzie, jakie przesiadki, w co przesiadki i w pełnym rysztunku(czyt. makijażu) wsiadłam w pierwszy tramwaj i jadę!
Droga trochę mnie przerosła! Ponieważ:
a)nie sprawdziłam co ile minut mam docelowy autobus
b) ile czasu zajmie mi dojazd do celu
c)nie sprawdziłam pogody za oknem(padał deszcz ze śniegiem a ja bez parasola)
Pokonawszy wszelkie bariery, niedogodności i niesprzyjające warunki po godzinie i dwudziestu minutach(samochodem w 2o minut byłabym na miejscu z zaparkowaniem tyłem, przodem i w kopertę!)Wpadłam na izbe przyjęć. W zasadzie pojechałam tam by...ustalić termin zabiegu chirurgicznego! Pani przez telefon była nieugięta twierdząc, że telefonicznie nie da się ustalić terminu, gdyż lekarz musi mnie zobaczyć osobiście, zbadać, przeprowadzić wywiad!
Oszmatko!
Lekarz mnie widział przecież, sam wypisał skierowanie do tegoż szpitala???
Nic, nic, musi Pani przyjechać osobiście i koniecznie do 12.00!
Zatem jestem!
Daję skierowanie w rejestracji...muszę czekać!
Lekarz jest na odziale...przyjdzie!
Przyszła(dziecko takie, w życiu bym nie powiedziała, że to lekarz), po pół godzinie i zaczęła przyjmować...
Przyszła moja kolej...nawet nie spojrzała na mnie,nie mówiąc o konsultacji, badaniu, czy nawet wywiadu jakiegoś, zapisała datę na skierowaniu i pożegnała mnie obojętnie...
Szkoda Pani doktor, szkoda!
Nawet nie wie Pani co Pani straciła!!!!
W tym pośpiechu porannego makijażowania przez przypadek zamiast czarną kredkę do brwi...użyłam oczojebną fioletową!
Cieeemno było a ja się śpieszyłam poniekąd, więc jak się zobaczyłam w lusterku, myślałam, że się zleję ze śmiechu!
Było to w czasie oczekiwania na ową Panią doktor. Wcześniej nie widziałam bo miałam czapę naciągniętą prawie na oczy( z powodu tego śniegu co to sypał paskudnie) No i w dodatku czapa...fioletowa, więc jakoś nie rzuciło mi się w patrzały! A na świecie szaro i ciemno, nikt nie zauważył...W drodze powrotnej wpadłam do pierwszego z brzegu sklepu, zakupiłam najtańszą czarną kredkę i się domalowałam zanim dotarłam do pracy! Toż moje chłopaki śmiechem by mnie zabili! Zresztą sama mało ze śmiechu nie zeszłam!
To na rozweselenie!
Cudownego weekendu życzę wszystkim!
Może jeszcze kilka fotek zaległych! Bransoletka dla Marysi!
Bransoletka zrobiona do kompletu z kolczykami!
I tyle na dziś!
aga
Boska jesteś!!! a ta gąsienniczka prawie jak Ty , choć fioletowego oczka brak ci u niej!
OdpowiedzUsuńwspółczuję z lekka- przejśc w szpitalu oczywiście- ale jak widzę humorek dopisuje i o to chodzi!!!
całuchy!!
Justynko, zawsze! Dobry humor musi być! A reszta to takie tam, każdy to ma! Całusy!
UsuńJa również miałam nadzieję na taką wiosenną zimę... i że potem to już od razu będzie wiosna. Nie wiem, jak to jest ale mija rok za rokiem, a ja nie mogę się dostosować..
OdpowiedzUsuńBransoletka - cudo!
Pozdrawiam serdecznie :)
Martuniu bo my chyba takie ciepłolubne stworzenia chyba...Nie pozostaje nic innego jak polecieć do Australii! Tam teraz lato hehe!
UsuńCałusy Kochana!
Nie zazdroszczę doświadczeń szpitalnych. Ciekawe, czy zima już u nas odpuściła, czy jeszcze wróci? Mój synek liczy na śnieg w czasie ferii.
OdpowiedzUsuńA ja całe życie na prawym brzegu Odry i teraz, po przeprowadzce, przyszło mi się uczyć drugiej strony.
Pozdrawiam
Druga strona nie jest zła!
OdpowiedzUsuńAguś, jak wspomnę wcześniejsze ferie to jakoś bezśnieżnie je widzę...ale życzę oczywiście słonka, śniegu i mrozu co za nosy trzyma! Niech mają dzieciaki!
Buziaki!