środa, 16 maja 2012

Pierożki dla synusia....

Jestem w domku uziemiona przez anginę mojej Hanusi...No cóż nie ma tego złego... Mój synek się ucieszył, że jestem w domu, wiedział bowiem ,że zrobię jego ulubione pierogi! Tak to już jest, że od kilku lat, w tygodniu gotuję rzadko, raczej sporadycznie, tudzież wcale! I nie wynika to z mojej złej woli(może trochę),lenistwa(naprawdę troszeczkę), czy też braku czasu(wszystko jest kwestią organizacji)! W pewnym momencie życia mojego, postanowiłam usamodzielnić nie tylko Pana M, ale też maleńkiego syneczka, który to nieopacznie wyrósł był i odmówił spożywania obiadków szkolnych! Pan M jest kucharzem doskonałym, zawsze radził sobie w kuchni( tu ukłon w stronę teściowej) i postanowił, w pewnych okolicznościach, sam przejąć obowiązek przygotowywania obiadków domowych! Jako, że jestem rozwojową kobietą, nie oponowałam zbyt długo. Ba, w momencie nawet, kiedy sytuacja wymagała wprowadzenia lekkiej kuchni z racji diety jaką zalecił lekarz Panu M w celach zdrowotnych, odetchnęłam wręcz z ulgą! Dziękuję Ci, Mężu mój kochany za wyrozumiałość i samodzielność w życiu codziennym! Mam Fantastycznego Pana M,tu możecie mi zazdrościć! Dziękuję! Co to ja? Aha! Pierogi! W rzeczy samej potrawa nie tyle skomplikowana, co pracochłonna! A też, ile kucharek, tyle smaków! Moje są wyjątkowe(bez kokieterii)nie dlatego, że smakują synusiowi, ale z racji przypraw poniekąd...no i podane całkowicie z miłością, w co nie wątpię jest też powszechnie stosowane w Waszej kuchni?! Ponieważ zdjątek natrzaskałam podczas dzisiejszych przygotowań, pozwolicie, iż nie będę się ograniczać?! Jeżeli ktoś nie jest zainteresowany, niech od razu przeleci na sam dół! By zrobić wyjątkowe pierożki, dla Dominika,wystarczy:
I zmielić to wszystko...
Potem dodajemy przesmażoną cebulkę i ulubione przyprawy...
Po wymieszaniu odstawiamy w miejsce po za zasięgiem Dominika, gdyż może nam zabraknąć farszu zanim zaczniemy robić owe pierożki...Dziarsko przystępujemy do zagniatania ciasta. By było idealne potrzebujemy wrzątek, do niego dolewam odrobinkę mleka by ciasto się nie sparzyło zanim je zagnieciemy. Jednakże musi być gorąca woda w kubku...
By nie poparzyć paluszków mieszamy początkowo łyżką...Wszystko robimy z życiem, energicznie znaczy się,!
Dzięki czemu wychodzi nam piękne, gładkie ciasto, jeszcze parujące lekko...
Odcinamy kawałek, resztę zwijamy w ściereczkę by nie wyschło i przystępujemy do szybkiego działania, podrygując nóżką w rytm muzyki...np.Soulman Ben L'Oncle Soul
Wstawiamy w międzyczasie wodę, by czym prędzej wrzucić pierwszą partię pierożków...
O technice lepienia nie będę przynudzać, bo każdy ma swoją. Moje muszą mieć dużo farszu...
Po ugotowaniu wyglądają tak...
Rozłożone na talerzu mają za zadanie leżeć cierpliwie i nie kleić się do siebie(przypominam mają sporą dawkę miłości)! Jak wrócą chłopaki to wrzucę je na patelnie i odsmażę, bo takie lubią moich chłopcy najbardziej! Ja lubię też, tak na gorąco ze śmietanką...
No i to tyle pierogowej wariacji! Dla zainteresowanych przyprawy których użyłam to: dużo słodkiej papryki vegeta i Knorr w płynie(moja Babunia używała Maggi, która kiedyś była zupełnie inna niż ta dzisiejsza) Ja wiem niektóre z was będą oburzone, ale mówiłam, że będzie to moja wariacja i takie pierożki lubimy najbardziej! Trochę chemii ani w kuchni, ani w życiu nie zaszkodzi! Buziaki słodkie! Pozdrawiam wszystkich!

13 komentarzy:

  1. Moje pierogi też mają cebulkę smażoną . Z przypraw tylko pieprz i sól. Moje chłopaki wchłaniają wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale m ka narobilas,szczesliwy ten dla ktorego gotujesz takie cuda!Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmmmmmm znów jestem głodna... a przed chwilą załadowałam zmywarkę po kolacji.... już dawno nie robiłam takich pierożków.... ale same pierogi to ja często na śniadanko teraz robię... nie pracuję to mam tak jakby czas...
    Aga u mnie niedawno dzieciaki też chorowały na anginę...i ja też ! To pewnie przez tą pogodę...
    Zdrówka życzę i ślę buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ ja uwielbiam pierogi!! Twoje wyglądają tak apetycznie, że aż mi ślinka leci!!

    Pozdrawiam i życzę zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  5. ależ one pachną!! aż tu je czuje:)) uwielbiam pierogi, ale od niedawna,bo kiedyś nie byłam w stanie ich przełknąć!! Twoje wyglądają pysznie, może i ja się pokuszę na wylepianie?buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. ale mi smaka narobiłaś, normalnie nie zasne spokojnie... zjadłabym takich

    OdpowiedzUsuń
  7. Och mi też ślinka leciiiii.... Pozdrawiam.papa

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochane, moje, najmilejsze!

    Violu, dobrze masz! Moje chłopaki to sportowcy i często marudzą . Dlatego w dniach wzmożonego wysiłku gotują sami i albo ja muszę dostosować się do zamówionego menu.

    Kasiu, gotowanie mam w genach. A i w domu mam smakoszy. Bardzo doceniają to, kiedy mnie już fantazja poniesie...

    Aguś, śmiesznie ale ja też robiłam te pierożki w czasie śniadania,he,he! Zanim mój Dominik poszedł do szkoły(miał tego dnia na późniejszą godzinę w związku z czym istniała obawa, że mi wyżre farsz zanim zrobię ciasto). Angina jest paskudna, dla mnie osobiście to tragedia, ponieważ utrudnia bardzo, moje codzienne paplanie(czy też jak mówią złośliwi, monologi).

    Kasiu, niech nie leci, tylko dziergaj. Wiem, że cudowności smaczniutkie robisz! Twoje pierożki pewnie też pyszniutkie!

    Basiu, nawet mój mąż się do nich przekonał. Kiedyś pierogi, to tylko z mięsem, naleśniki, tylko z mięsem, makaron i ryż, tak samo...No cóż!? Jesteśmy pokoleniem gdzie w dzieciństwie mięso było na kartki, dlatego po przełomie ustroju gdy mięso bez oporów zagościło na stole, wyparliśmy całkowicie kluchy wszelkiego rodzaju pozbawione mięsa...Cieszę się, że zajrzałaś!

    Kurolka, witam Cię bardzo, bardzo! Mam nadzieję,że nie tylko pierogami zachęcę Cię do odwiedzin! Dziękuję!

    Anioły Anielki(aż wstyd, że do tej pory nie wiem jak masz na imię), dziękuję Ci Kochana, że wspierasz mnie od początku. Jesteś prawdziwym Aniołem!
    Dziękuję wszystkim zaglądającym! Ściskam Was mocno! Buziaki! aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Aguś, obśliniłam przez Ciebie monitoooor!!! Ja też chcę pierogów, ruskich.....ach.... omnomnomnom....

    A Twoja Maleńka niech szybko wraca do zdrówka! Buziaki i uściski!!!
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce dobrze, że to Twój monitor! Pozwalam Ci śliń sobie ile chcesz, ha,ha!
      Dziękujemy razem z Hanką za dobre słowo(i chyba jakieś małe czary?)! Dziś popołudniu pomknęła jak szalona na rowerze(nówka sztuka! Znaczy rower...)Buziaki!

      Usuń
  10. Jak mi się tutaj podoba u Ciebie, tyyyle optymizmu :) No to zostaję i już się mnie nie pozbędziesz :)) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń